„Jak długo w sercach naszych…” Maria Gąszczak – zgilotynowana przez hitlerowców nauczycielka z Głomska

Maria Gąszczak urodziła się w 1914 roku w rodzinie górnika, w Duisburgu w Westfalii, która osiem lat później, gdy ogłoszono powstanie Związku Polaków w Niemczech, stała się częścią III Dzielnicy ZPwN.

Maria Gąszczak. Źródło: www.bohaterowiekrajny.krakow.pl

Podział Niemiec na polskie Dzielnice, jakiego dokonano w 1922 roku, przetrwał aż do wybuchu wojny. Był to podział wyłącznie formalny, organizacyjny. Życie przecież biegło wartkim nurtem, a w życiu nie ma miejsca na żadne sztywne podziały. Polacy w Niemczech, choć na pewno nieliczni, wędrowali z Dzielnicy do Dzielnicy, nagle odkrywali w sobie talent polityka, albo jakieś posłannictwo. To przecież trudna codzienność tamtych czasów wyniosła proboszcza zakrzewskiej parafii do godności Księdza Patrona i powierzyła mu funkcję prezesa Związku Polaków w Niemczech. Czy Arka Bożek ze Śląska byłby znany w całym kraju, gdyby nie jego uporczywa walka o polskość tego regionu? A Henryk Jaroszyk? Przecież mógł zostać w Szczytnie i pracować u boku ojca, w redakcji „Mazura” lub „Gazety Olsztyńskiej”, najsilniej szych gazet ukazujących się na terenie IV Dzielnicy. Ale on nie wahał się ani chwili, gdy w 1933 roku centralne władze ZPwN kazały mu osiąść na Pograniczu i podjąć pracę instruktora kulturalno-oświatowego i sportowego.

Tutaj w 1936 roku poznał Marylę. Pełnił już wtedy funkcję kierownika Związku Polsko-Katolickich Towarzystw Młodzieży, a także szefa złotowskiego oddziału „Głosu Pogranicza i Kaszub”. Był zatem postacią znaną i szanowaną, podczas gdy Gąszczakówna była zaledwie świeżo upieczoną absolwentką Seminarium Nauczycielskiego. Lesznie, które ukończyła dzięki stypendium Zarządu III Dzielnicy ZPwN. Do Głomska trafiła prosto z Krzemieniewa, gdzie przeszła roczną praktykę nauczycielską. Miała wtedy 22 lata.

Ze wspomnień żyjących jeszcze dawnych uczniów polskiej szkoły w Głomsku wynika, że Maryla zaangażowała się w działalność Towarzystwa Młodzieży w Głomsku za namową Jaroszyka i z jego inspiracji założyła pierwszą w dziejach tej wsi żeńską drużynę harcerską. Mieszkała u Heimannów, całe dnie spędzała w szkole. Uczyła dzieci, prowadziła zbiórki harcerskie, organizowała odczyty i pogadanki dla rodziców, śpiewała w zakrzewskim chórze „Echo”, grała w drużynie siatkarskiej. Opiekowała się Towarzystwem Młodzieży Polskiej, stworzyła zespół teatralny. Propagowała wśród młodzieży polskie książki i czasopisma. – Miała coś w sobie ta dziewuszka – wspomina Alfons Senska. – Coś takiego, czego dzisiaj nazwać już nie umiem. We wszystkim, o czym mówiła, wyczuwaliśmy umiłowanie polskości, szczery patriotyzm … O, słyszę teraz jej głos: Jak długo w sercach naszych …

Wybuch wojny zastał Marylę w Głomsku.  Została aresztowana 25 września. Osadzono ją w złotowskim więzieniu, skąd po kilku dniach wyszła na wolność, ale z nakazem natychmiastowego opuszczenia Złotowszczyzny. Wyjechała do Berlina, podjęła pracę w Krajowym Urzędzie Kontroli Listów – instytucji bezpośrednio podległej naczelnemu dowództwu Wehrmachtu.

W pracy zaprzyjaźniła się ze Stefanią Przybył, która wciągnęła ją do współpracy z wywiadem Armii Krajowej. Były odważne, młode, więc trochę naiwne. Ale przecież pewna doza naiwności zawsze dodaje odwagi, czyni człowieka bardziej ufnym. To cechy ludzi, których potomni uznają później za bohaterów. Maryla i Stefka czytały i tłumaczyły wszystkie listy, w tym głównie pisane w języku polskim przez więźniów obozów koncentracyjnych i robotników przymusowych wysiedlonych z ojczystych stron.  Czytały też odpowiedzi… Dyrektywa Armii Krajowej brzmiała wyraźnie: niszczyć trzeba każdy list, który zawiera treści antyhitlerowskie, który mógłby narazić ich autorów i adresatów na jakiekolwiek kłopoty i szykany. Jesienią 1942 roku, w trakcie jednej z kontroli, gestapo wykryło listy przeznaczone do zniszczenia. Cenzorki odłożyły je do szuflady. Marylę i Stefę, a także kilkoro ich przyjaciół, natychmiast wyrzucono z pracy. Wszczęto śledztwo, Maryla została aresztowana i osadzona w więzieniu policyjnym przy Alexanderplatz.

 

Trzyklasowa katolicka szkoła polska w Głomsku 1929 rok. Źródło: zbiory Janusza Justyny.

Rozprawa przeciwko niej odbyła się kilka miesięcy później. Maryla Gąszczakówna sądzona była przed Volksgerichtshof – Trybunałem Ludowym, który ferował wyroki surowsze od sądów wojennych. Weszła na salę rozpraw z czarną opaską na ramieniu, zakładaną więźniom, nad którymi jeszcze przed rozprawą ciążył wyrok śmierci. Hitlerowcy dbali o pozory demokracji i sprawiedliwości. Marylę bronił mecenas Alojzy Glugla, rodem z Wielkiego Buczka, wsi odległej od Głomska ledwie o kilkanaście kilometrów. Był znanym w Berlinie adwokatem i notariuszem.

Według słów mecenasa Glugli było tak: weszła Maryla na salę z tą czarną opaską na ramieniu, z podniesioną głową. Spokojna i cierpliwa, w ostatnim słowie powiedziała: – Czy wy myślicie, że będę was błagać o litość? .. Ja wami gardzę, mordercy!

Na pytanie sędziego, czy żałuje swych przewinień, bohaterska nauczycielka odrzekła: – Tak. Żałuję, że tak mało mogłam dla sprawy polskiej pracować!  Wkrótce po wyroku Maryla Gąszczakówna przewieziona została do kobiecego więzienia w Plotzensee. Ostatnią osobą, która widziała ją żywą, jest Marianna Rożeńska, która przed wojną uczyła w Wielkim Buczku – Widziałam Marylkę na krótko przed egzekucją. Twarz przylepiona do krat, ale głos ten sam … Nie rozmawiałyśmy długo, przekazała pozdrowienia dla najbliższych, uśmiechnęła się i zniknęła.

W sierpniu 1943 roku, na dziedzińcu więzienia w Plótzensee, została stracona przez ścięcie głowy. Fakt ten potwierdza akt zgonu sporządzony przez Urząd Stanu Cywilnego dla dzielnicy Berlin Charlottenburg w dniu 29 września 1943 roku.

Źródła:

  • Forecka Anna, „Polski mur”, Piła 2003 r.
  • Zdjęcie wyróżniające: www.bohaterowiekrajny.krakow.pl, [dostęp: 09.08.2019]

 

Komentarze

Dodaj komentarz

chat
Dodaj komentarz
keyboard_arrow_up