Strona główna » Blog » Kultura » Krajeńskie Boże Narodzenie
Nasilenie zwyczajów i obrzędów przypada na okres świąt bożonarodzeniowych. Były to równocześnie najbardziej uroczyste święta w całej obrzędowości dorocznej. Na cały cykl obrzędowy świąt godowych złożyły się dawne pogańskie elementy słowiańskie i elementy chrześcijańskie. U Słowian był to okres kultu zmarłych i kultu przodków. W okresie tym przypada najkrótszy dzień w roku. Wiązało się z tym tradycyjne pojmowanie zamierania Słońca i jego odżywanie. Zwracano się więc do zmarłych o pomoc w ratowaniu światła. Był to równocześnie najlepszy okres dla działania ducha ciemności. Z tym przekonaniem związanych było wiele praktyk magicznych.
Wigilia zawsze była bardzo skromna, ale bardzo wyczekiwana, bo był to wieczór magiczny. Wieczerza składała się z odpowiedniej ilości potraw. Dawniej było ich dziewięć lub dwanaście. Z tradycyjnych potraw podaje się dzisiaj tylko kaszę, fasolę, groch, kapustę, grzyby, ryby, śledzie, chleb i ciasto. Dawniej wypiekano też pierniki gwiazdkowe formowane w specjalnych foremkach. Do najmłodszych tego wieczora przychodził Gwiazdor. To jest postać charakterystyczna dla Wielkopolski – prezenty przynosił nie Mikołaj, nie Dzieciątko, nie Gwiazdka, nie Aniołek, właśnie on, Gwiazdor. Wywodził się on z tradycji przedchrześcijańskiej, a mianowicie z wierzeń Słowian zamieszkujących dawniej te tereny. Był to jeden z demonów zimy, ale nie należy go kojarzyć z negatywną postacią. Był raczej neutralny. Jednak według wyobrażeń naszych dziadków była to postać groźna i niebezpieczna, bo oprócz prezentów, czasem przynosił pydę. Zaczynał od odpytywania najmłodszych z katechizmu, modlitw, a w tamtych czasach uczono ich po łacinie. No i przy pomyłce taki milusiński musiał przywitać się z panią pydą, co nie było zbyt przyjemne. Warto było też być grzecznym, przynajmniej na miesiąc przed wigilią z tego względu, że dla niegrzecznych dzieci Gwiazdor miał tylko zgniłe ziemniaki i martwe myszy. Wszystko zależało od tego, co udało mu się wcześniej zgromadzić.
Okres od 24 grudnia do 6 stycznia, zwany dwunastnicą, charakteryzuje się nasileniem wróżb i zabiegów magicznych. Przy stole wigilijnym zostawiano wolne miejsce „dla duszka”, a na wolne nakrycie kładziono po trochu z każdego jadła. W wigilię Trzech Króli czyniono natomiast hałasy, aby duchy odpędzić. Palono w tym dniu wiele ziół, które posiadały moc odpędzania złego. Podobnie zaszeregować można jeszcze obecnie dosyć powszechnie występujący zwyczaj wypędzania starego roku. Gromady chłopców zbierają się w tym celu i trzaskają z batów. Wiele zwyczajów wiąże się z tym, że istnieje wiara w powrót dusz na ziemię. Sprawdzają się wszelkie wróżby i przepowiednie, dotyczące pomyślności plonów i życia osobistego. Tak więc z poszczególnych dni tego okresu wróży się pogodę na cały najbliższy rok, przyjmując pogodę z każdego dnia tego okresu za odpowiednik pogody poszczególnych miesięcy nadchodzącego roku. W wieczór wigilijny wróży się z obserwacji nieba, czy krowy będą dawały dużo mleka (o pomyślności świadczyć tu ma dobrze widoczna Droga Mleczna) i czy kury będą się dobrze niosły „ile gwiazd tyle jajków”. Tak jak w dniu św. Andrzeja, również w tym okresie następuje nasilenie wróżb o zamążpójściu. Dziewczęta wróżą więc, z której strony zjawi się jej konkurent. W wieczór wigilijny wychodzą z domu i nasłuchują, a z której strony usłyszą pierwsze szczekanie psa, z tej strony należy spodziewać się męża. O tym, czy w nadchodzącym roku wyjdą za mąż, dziewczyna wróży poprzez odliczanie sztachet w płocie (na zasadzie odliczania z kolejnych sztachet ,,tak”, „nie”), poprzez odliczanie stóp pomiędzy poszczególnymi budynkami w zagrodzie, itp. O tym natomiast, która z dziewcząt pierwsza wyjdzie za mąż wróży się następująco: dziewczęta zainteresowane tym zbierają się w pomieszczeniu, ustawiają się w kole, do którego wpuszczają psa, a następnie kładą do tego koła po kawałku chleba każda. Której chleb pies zje w pierwszej kolejności, ta pierwsza w nowym roku opuści grono dziewcząt, a przejdzie do grupy kobiet zamężnych. Jedyną zachowaną praktyką magiczną jest „zmuszanie drzew do owocowania”. W tym celu w wieczór wigilijny do sadu wybiera się gospodarz z siekierą, a towarzyszy mu zawsze osoba płci odmiennej, najczęściej żona. Uderzając obuchem siekiery o drzewo, które w danym roku nie owocowało mówi: „jak nie będziesz rodzić, to cię zetnę”. Osoba towarzysząca odpowiada na to: „nie ścinaj mnie już będę rodzić”. I tak trzy razy przy każdym drzewie. Oj mieli pracy tego wieczora posiadacze sadów. Dodatkowo gospodarze upijali koguta, aby lepiej piał, dając mu trochę ziarna moczonego w wódce.
W okresie tym istnieje wiele zakazów wykonywania określonych prac. Zabrania się m. in. szycia i w ogóle używania igły, aby nie zrobić krzywdy duszom, które w tym czasie przychodzą na ziemię. Nie można też usiąść na jakimkolwiek sprzęcie, nie zgarnąwszy zeń uprzednio symbolicznie duszy. Na noc zostawia się otwarte popielnik, aby dusze miały się gdzie ogrzać. Wierzono powszechnie, że jeżeli w Sylwestra pada śnieg, to całe lato będzie deszczowe. Nie wolno też było wykonywać żadnych prac polowych. W okresie od Bożego Narodzenia do Trzech Króli chodzili kolędnicy przebrani za Heroda, diabła, niedźwiedzia, bociana, dziada. Zwyczaje te są podobne do kaszubskich. Tak opisuje to jeden z wierszy:
Za płotym naszi zagrodi
Śmńych, chałas, zwónynie chodi.
To gwjołzdori trzaskaju,
Do chałupi się pchaju.
Wnet drzwjiże pómknyli i do jizby włażyli.
Niejdźwiejdź przebrani riczul i tuni,
Zwónci dzwjunczałi, kownąsła pyńkałi
Z czego wej dzywci sie chychotali.
Dziołbu rogati pojpjuł rozsipu,
Widłi nastawju i ły nas pitu.
Mama zasłóniu – ńyustympuje,
Że nojdzi łapje i pobrechtuje
„Hej wi do klina, postne labachi.
Z wami do pjekła, a ńy do szafi”.
Kożdi sie śmieje, drze się i wije,
Jak to łod nowa działbu nołs bije,
Łojciec dziołbłojwi gołdu do jucha,
A tyn jak dzici łoczami błysa.
Jak to ty dzywci pomniorkowałi,
To wszytcie ze śmniechym poućykałi.
Wrejszcie zmyńczóne taku zabawu
Dziołbeł niejdźwiejdzia szturnuł ryńkałwu.
Tyn pojte daje i wimachuje
Chce mniejć trojełka i pomrukuje.
Pojśli za szope w śnieźone dwójdzi,
By tyż somsiadóm troche nabrojić.
Łod nowa zacznie się tu zabawa,
Tojć to parobków roczna ubawa.
Na ogół przebierańcy ci zwani gwiozdorami nie przedstawiali żadnych scen, a jedynie śpiewali kolędy, za co otrzymywali poczęstunek lub pieniądze. Natężenie tych obchodów przypadało na święto Trzech Króli.
A tak o Bożym Narodzeniu na Krajnie pisał Oskar Kolberg w II poł. XIX w:
Na Skrajnie (v. Krajnie) dają rodzice w wigiliję dzieciom na gwiazdkę orzechy, jabłka i pierniki. Chłopom w czapkę je wsypują, dziewczętom w chustkę albo w podołek od fartuszka. Zwyczaje i przesądy wówczas zachowywane, kréśli dość do kładnie dziełko pod tytułem: Powiastki i Opowiadania Majstra od Przyjaciela ludu (Chełmno 1865, nakład Danielewskiego, I):
„A toć powiadają ludzie, że dziś o północy bydło do siebie po ludzku rozmawia, a kto tę mowę usłyszy, ten umierać musi. Słyszałem, że się taki trafunek stał jednemu gospodarzowi, co bydło Z ciekawości podsłuchiwał, a tu wół siwy mówił do burego: A wiesz ty bury, że w trzecie święto powieziemy naszego gospodarza do grobu? Więc, jak to gospodarz usłyszał, to ledwo do izby zaszedł i padł nieżywy.“
„Parobcy idą cichaczem do pańskiego sadu nałamać tam gałązek z różnych drzew owocowych, w przekonaniu, że kiedy w wiliję człowiek ma do porwania szczęście, to je mieć będzie przez rok cały do cudzego owocu.“
„Słomą z pod stołu na którym się jada wieczerza, obwiązuje gospodarz drzewa w sadzie, mianowicie grusze, aby rodziły; dla lepszego szczęścia opasuje drzewo powrząsłem aż trzy razy”
„Dziewki wychodzą za stodołę, i tam wołają każda po trzy razy: Labuś, labuś, la la la! – a słuchają, z któréj strony się głos odezwie; bo z téj strony kawaler do nich przyjedzie. A która za stodoły najprzód psa szczekanie albo inny jaki hałas usły zy, ta najprzód za mąż pójdzie.“
„Słomę i siano z pod stołu po wieczerzy wzięte, wraz z śle dziem i chlebem dają bydłu, na pamiątkę stajenki i jasełek Jezusowych.”
„W trzecie święto, święcą w kościele owies, i rzucają nim ludzie na kapłana, na pamiątkę ukamienowania ś. Szczepana. W ten dzień także (lub na Nowy-rok) godzi się ludzi na rok przyszły, i dlatego zapewne całe te święta godami nazywają.”
Źródła:
.
Komentarze
Pas
30 marca 2023 at 17:43Ale teraz to już jest inaczej. Następują zmiany dużego formatu.Tradycje rodzinne zanikają. Podobnie jest z wieżami rodzinnymi.. Piszę to z obserwacji oraz własnego doświadczenia.