Strona główna » Blog » Kultura » Osobistości » Ks. Alfons Sobierajczyk – niezłomny proboszcz Wielkiego Buczka
Alfons Sobierajczyk urodził się 1 sierpnia 1874 r. w Złotowie, w mieszczańskiej rodzinie. Jego ojciec Antoni był stolarzem, matka Paulina z Ograbiszewskich gospodynią domową. Początkowo uczęszczał do gimnazjum w Chojnicach, następnie kontynuował naukę w Gnieźnie, gdzie otrzymał 17 maja 1892 r. stypendium z „Towarzystwa Pomocy Naukowej” 15 marek miesięcznie. Stamtąd pobierał nauki w gimnazjum nakielskim, z którego przeniósł się do Starogardu Gdańskiego, gdzie zdobył maturę w 1894 roku. Święcenia kapłańskie otrzymał w seminarium duchownym w Pelplinie w 1899 r. Zanim został proboszczem w Wielkim Buczku pełnił posługę jako wikary w kilku parafiach diecezji chełmińskiej – w Radowiskach, Starogradzie, Przełkowie, Stężycy, Luzinie.
Do Wielkiego Buczka ksiądz Sobierajczyk trafił w 1904 r. Zastał tam ludność na wskroś polską, z dziada pradziada zasiedziałą i zapracowaną na niezbyt urodzajnej ziemi. Ludność spragnioną słowa polskiego skupiona wokół starego szachulcowego kościoła. Czekały tu na nowego proboszcza liczne obowiązki duszpasterskie i patriotyczne. Nauka przygotowywania do sakramentów świętych była jednocześnie nauka czytania i pisania po polsku. Organista Franciszek Młodzianowski uczył miejscową ludność polskich pieśni kościelnych i świeckich. Z inicjatywy księdza proboszcza powstały w Wielkim Buczku chór kościelny, biblioteczka Towarzystwa Czytelni Ludowych, kółko rolnicze. A trzeba pamiętać, że działo się to w czasach, gdy Buczek, jak cała Złotowszczyzna znajdowały się w granicach państwa niemieckiego, a państwo polskie istniało tylko w mowie i pieśni polskiej, tylko w sercach tych, którzy przetrwali.
Szczególną rolę odegrał ksiądz Sobierajczyk w latach 1919 – 1921, gdy ważyły się losy przynależności Krajny do odradzającego się państwa polskiego. Decyzją traktatów pokojowych Wielki Buczek pozostał w granicach Niemiec, choć granica niepodległej Polski przebiegała tak niedaleko. Z łąk leżących nad Łobzonka widać było Polskę. Mimo nacisków i fali wyjazdów ksiądz Sobierajczyk pozostał w Buczku, odpowiadając na wezwanie ks. Bolesława Domańskiego z pobliskiego Zakrzewa – „Bóg nas na tej ziemi bez przyczyny nie zostawił”. Jego postawa spowodowała, że tylko nieliczni parafianie opuścili ojcowiznę i wyjechali do Polski.
Już w 1923 r. powstał w Wielkim Buczku oddział Związku Polaków w Niemczech. Później powstały również Towarzystwo Szkolne, Towarzystwo Młodzieży Polskiej wraz sekcją sportową, a w 1935 r. drużyna harcerska. Ksiądz Sobierajczyk był na każdym zebraniu – radził, pomagał. Szczególne znaczenie dla zachowania polskości mieszkańców Buczka miało utworzenie w 1929 r. prywatnej szkoły polskiej. Uroczystość, która odbyła się 7 czerwca 1929 r., opisuje szczegółowo założona wtedy kronika szkoły. Pierwszy do zgromadzonych rodziców i dzieci przemówił wzruszony ksiądz proboszcz. Szkoła mieściła się początkowo w izbach domu gospodarza Jana Kluczki i ks. Alfonsa Sobierajczyka. Uczęszczało do niej od 56 – 94 dzieci i była to, po szkole w Zakrzewie, największa polska szkoła na Pograniczu. Staraniem księdza Sobierajczyka powstała również polska ochronka, która działała w prywatnym domu proboszcza. Gdy okazało się, że przydałoby się boisko sportowe, z pomocą pospieszył ksiądz proboszcz, dzierżawiąc na ten cele swoje pole. Szkoła polska stała się głównym ośrodkiem życia polskiego wsi. Obchody polskich świąt państwowych i uroczystości katolickich, wieczornice, spotkania towarzyskie, akademie papieskie, obchody gwiazdkowe, przedstawienia teatralne i teatru kukiełkowego, kuligi, wycieczki, zawody sportowe – nic nie odbywało się bez pełnej troski obecności księdza proboszcza. Jego zaangażowanie, wielkie serce zapewniły mu wielki autorytet nie tylko wśród Polaków, ale całej społeczności parafii.
Okazją do pokazania uczuć i przywiązania ludności polskiej z Wielkiego Buczka do jej proboszcza stały się obchody jego 25- posługi jako proboszcza obchodzone w listopadzie 1930 r. Na uroczystą mszę przybyli dostojni goście – ks. Bolesław Domański z Zakrzewa i ks. Maksymilian Grochowski z Głubczyna. Polski konsul z Piły dr Kazimierz Szwarcenberg-Czerny złożył Jubilatowi życzenia w imieniu Rządu Polskiego i wręczył okolicznościowy dar. Troszcząc się o ludzi nie zaniedbywał ksiądz proboszcz swoich obowiązków – z okazji 200-lecia kościoła w Buczku przeprowadził remont świątyni, ufundował witraże i szaty kościelne.
Działalność narodowa księdza Sobierajczyka budziła znaczne zaniepokojenie władz niemieckich. Szykany skierowane przeciw Polakom przez władze niemieckie przybrały na sile po dojściu do władzy Adolfa Hitlera. Nie zdołały one jednak złamać ogromnego autorytetu księdza proboszcza, który całe swe życie gorliwie służył ludziom i ojczyźnie.
12 września przyjechała do buczka karetka gestapo. Aresztowano księdza Sobierajczyka i aktywnych działaczy Związku Polaków w Niemczech. Ksiądz, mimo podeszłego wieku przetrzymywany był w więzieniu w Złotowie, po czym wywieziony został do obozu przejściowego Albatros w Pile. Był to niemiecki obóz przejściowy, funkcjonujący od 09.1930 do 12.1939, przeznaczony głównie dla polskich nauczycieli i duchownych (którzy byli traktowani szczególnie okrutnie), przed wysłaniem do obozu koncentracyjnego KL Sachsenhausen, oraz dla Żydów. W listopadzie 1939 r. wywieziono go do obozu koncentracyjnego KL Sachsenhausen. Przez obóz koncentracyjny KL Sachsenhausen, założony na terenach byłej wioski olimpijskiej z 1936, przeszły w 1940 setki polskich kapłanów. Zanim zostali przetransportowani to obozu koncentracyjnego KL Dachau, część z nich zginęła. W końcu 14.12.1940 przetransportowany został do obozu koncentracyjnego KL Dachau. Otrzymał numer więzienny 22529. Tam też zginął. KL Dachau był głównym obozem koncentracyjnym dla księży katolickich w czasie II wojny światowej: Niemcy więzili tam ok. 3 000 kapłanów, w tym ok. 1 800 polskich. Kapłanów zmuszano do niewolniczej pracy na tzw. „Plantagach”, czyli placach polowych, przy budowach, m.in. krematorium. W barakach więziennych panował głód, szczególnie w latach 1941‑2, zimą przejmujące zimno a latem nieznośny upał. Więźniowie zapadali na choroby, w szczególności gruźlicę. Na wielu przeprowadzano zbrodnicze „eksperymenty medyczne”. Ponad 750 polskich duchownych zostało przez Niemców zamordowanych, w tym wielu zagazowanych w ośrodku eutanacyjznym Hartheim w Austrii.
Nie wiemy ile przecierpiał, nie wiemy jak zginął. W zawiadomieniu o śmierci podano datę 21 maja 1941 r. Urnę z prochami przekazano mieszkającej w Złotowie siostrze Antoninie. W pogrzebie mogła wziąć udział tylko najbliższa rodzina. Przez lata tylko coraz mniej widoczny napis na grobie rodziców wskazywał miejsce spoczynku księdza Alfonsa Sobierajczyka. W Wielkim Buczku pozostała wdzięczna pamięć, symboliczny grób na wiejskim cmentarzu, pamiątkowe tablice na kapliczce św. Floriana i na pustym już dziś budynku szkoły.
Źródła:
Komentarze