Strona główna » Blog » Kultura » Tydzień wielkanocny na Krajnie
Ostatnia niedziela przed Wielkanocą zwana jest Niedzielą Palmową. W sobotę zrywało się wierzbowe bazie, z których robione są palmy. Często palmy robi się z dodatkiem gałązek brzozowych. Gałązki wierzby utożsamiane są z symbolem „wiecznie zielonego drzewka”. Do kościoła z palmą chodziły na ogół gospodynie, a niekiedy starsze dzieci. Po powrocie do domu poświęcone palmy wkładano za obraz bądź też umieszczano w chlewie, a miały one chronić przed uderzeniem pioruna. Tak pozostawione przechowywano do następnego roku. Po poświęceniu nowych palm stare palono. Przez cały tydzień obowiązuje post, a w piątek i w sobotę post jest ścisły. W czwartek gospodynie rozpoczynały wypiek ciasta świątecznego. Bogatsi mieszkańcy Krajny mogli sobie pozwolić na wypiek tradycyjnej baby wielkanocnej. Ta prawdziwa miała łokieć wysokości, a robiono ją nawet ze 100 jaj! Dzień ten uważano równocześnie za najlepszy do przesadzania kwiatów. Kapustę wysiewano przed Zwiastowaniem Matki Boskiej. Praca ta musiała być zakończona do 25 marca, a to miało zapewnić dobry urodzaj.
Powszechnie praktykowanym zwyczajem było budzenie dzieci w piątek rano i uderzanie ich rózgami brzozy lub jałowca i mówiono przy tym: „Pan Jezus umarł na krzyżu dla naszego zbawienia” i „Wstawajcie barany na Boże Rany”. Miało to być przypomnieniem biczowania Chrystusa. Ciekawy zwyczaj występował dawniej w miejscowościach, gdzie w pobliżu znajdowało się jezioro lub rzeka. Tak np. w Buntowie i Sławianowie w Wielki Piątek przed wschodem słońca, a w Głomsku w Poniedziałek Wielkanocny, mieszkańcy wsi udawali się nad jezioro i myli się tam. W przekonaniu starszych miało to zapewnić urodę i gładką cerę, uchronić przed wrzodami, a niektórzy nawet wierzyli, że zapewni to szczęście. Związany był z tym zakaz, który miał zapewnić skuteczność zabiegu, a mianowicie zarówno w drodze do jeziora jak i w drodze powrotnej nie wolno było rozmawiać, ani też oglądać się za siebie.
Od połowy tygodnia rozpoczynało się sprzątanie zagrody, zabudowań gospodarskich i budynków mieszkalnych. Ściany budynków mieszkalnych bielono. W tych zagrodach, gdzie były panny na wydaniu, ściany na zewnątrz malowano kolorem niebieskim. W sobotę przeznaczano czas na ostateczne porządkowanie mieszkania oraz na poświęcenie pożywienia. Święconkę niesiono do kościoła w koszyku lub tez w białej chuście. Na święconkę składały się kawałek chleba, kiełbasa, masło, sól, ciasto formowane na kształt baranka lub kurczęcia oraz jajka malowane na jednolity kolor (zielony — otrzymywany poprzez gotowanie jaj w wywarze z zielonego żyta oraz żółty — otrzymywany poprzez gotowanie jaj w wywarze z łusek cebuli. Pokarm ten spożywano w czasie śniadania świątecznego. Pozostałe resztki święconki dawano bydłu lub palono, nigdy natomiast nie wyrzucano. Do śniadania masło formowano na kształt baranka, w specjalnych foremkach dwuczęściowych. Prócz pokarmów w sobotę święcono również wodę oraz gałązki głogu. Wodę przechowywano w butelkach, a głóg wkładano za obrazy. Zarówno jedno jak i drugie miało chronić przed uderzeniem pioruna, a głóg ponadto przed działaniem nieczystych mocy. Z racji ostrych kolców głóg posiada w wierzeniach ludowych duże znaczenie magiczne jako przedmiot obrony przed działałem „złego”. Tę jego cechę miało jeszcze bardziej wzmocnić poświęcenie w kościele. Jeszcze w okresie międzywojennym znany był obrzęd praktykowany w Wielką Sobotę, a mianowicie palenie przed kościołem cierni. Uzyskany tą drogą popiół rozkładano w mieszkaniach i oborach, a miał on chronić przed uderzeniem pioruna. Nadpalone ciernie wtykano w ziemię na polach, co miało zapewnić urodzaj. Rozpowszechnionym, ale obecnie już niepraktykowanym zwyczajem było prowadzenie do kościoła baranka, celem poświęcenia go. W sobotę wieczorem dzieci robią gniazdka na prezenty ,,od zająca”.
W odniesieniu do Wielkiego Tygodnia nie zanotowano większej ilości wróżb. Najbardziej znane jest wróżenie o pogodzie — jeżeli w Wielki Piątek pada deszcz, to rok będzie suchy. Istnieje ponadto zakaz wykonywania jakichkolwiek prac polowych w Wielki Piątek. Po rezurekcji odbywały się wyścigi wozów. Ścigali się gospodarze; wierzono, że kto pierwszy do wsi dojedzie, ten pierwszy ukończy żniwa. Niedziela wielkanocna jest uboga w obrzędowość. Dzień ten poświęcony jest na spędzenie go w gronie rodzinnym. Zwyczaj dzielenia się jajkiem przywędrował późno na Krajnę. Wcześniej śniadanie rozpoczynano od zagryzania korzenia chrzanu i popijania go wódką. Nie robiono w ten dzień obiadu. Potrawy wystawione na śniadanie jedzono cały dzień. W poniedziałek każdy z domowników starał się wstać jak najwcześniej, ponieważ poczytywane to było za dobrą zaletę. W dzień ten od samego rana chłopcy chodzili od domu do domu i bili rózgami brzozowymi dziewczęta. Każda gospodyni zobowiązana była do zorganizowania poczęstunku lub też dania niewielkiej sumy pieniężnej. Dyngus tj. oblewanie wodą był mniej znany. We wtorek z kolei dziewczęta takimi samymi rózgami biły chłopców.
Źródła:
Komentarze