Strona główna » Blog » Kultura » Krajeńskie zapusty
Obrzędowość wiosenna rozpoczyna się przed Środą Popielcową. Do dawniejszych tradycji należało obchodzenie podwójnych zapustów*. Na dwa tygodnie przed Środą Popielcową urządzano tzw. stare zapusty. Była to na ogół zabawa. W przeddzień Popielca natomiast odbywały się nowe zapusty. Dawniej bardzo rozpowszechniony był „kozi bal”, zabawa bardzo znana na terenie całego powiatu złotowskiego. Część uczestników zabawy przebierała się za kozę, bociana, niedźwiedzia, przedstawiając scenki rodzajowe z życia własnego środowiska wiejskiego, celem których było na ogół satyryczne przedstawienie niektórych członków lokalnej społeczności.
Jedną z części składowych tej zabawy był taniec „na wysoki len”, aby len rósł wysoko. Taniec ten wykonywały z reguły mężatki. Trzy dni przed Popielcem był to czas kobiet. Uważano, że te trzy dni są po to, by zapewnić sobie płodność ziemi i plonów, a to właśnie kobieta była z tą płodnością kojarzona. Odbywały się imprezy wyłącznie kobiece, mężczyzna, jeśli chciał przyjść, musiał się specjalnie wkupić. Jednak mógł tylko coś zjeść i posłuchać muzyki, ale do tańca nie był zapraszany. Ten taniec miał zapewnić płodność ziemi. Pląsy te mogły wyglądać komicznie, gdyż kobiety podskakiwały jak najwyżej, aby i len w danym roku był jak najwyższy.
Wersją tej zabawy był „Podkoziołek”. Była to zabawa mieszana z grajkami, ale to dziewczyny zapraszały panów. Pary zrzucały się drobnymi pieniędzmi pod figurkę koziołka, często z bardzo wyeksponowaną męskością, by pokazać, że są w trakcie zalotów. Płodność młodzieży miała również symbolizować płodność ziemi. Dziewczyny rzucając monety pod figurkę i przed grajków śpiewały:
„A trzebno dać pod koziołka, trzebno dać
Dobrze było cały roczek ubadać.
Kiedy dobrze cały roczek ubadać,
Trzebno teraz na koziołka wydawać”
Był też zwyczaj wywożenia mężatek. To one musiały wkupić się w przyjęcie do grona do pełnoprawnych gospodyń we wsi. Każda z pań chciała się wkupić i czekały, aż stateczne gospodynie przyjadą z taczką czy wózkiem, specjalnie wystrojonym do tego, zostaną rytualnie porwane z domu, mimo protestów małżonka i na tej taczce czy wózku zawiezione do karczmy. Tam musiały się wkupić, fundując gorzałkę czy arak, by być pełnoprawnymi członkami społeczności. Zwyczaje te bardzo szybko ulegały zapomnieniu. Jednakże na ich miejsce w niektórych miejscowościach wkraczały nowe. Tak np. w Starej i Nowej Świętej rozpowszechnił się zwyczaj pożegnania z zapustami, tzw. śledzik. W przeddzień środy popielcowej odbywa się zabawa. Tańczy się tu do północy. O północy do pomieszczenia wchodzą trzy kobiety, z których jedna niesie udekorowanego śledzia. Muzykanci przestają grać i odstawiają instrumenty, a zebrani rozpoczynają śpiew pieśni zapustowych. W niektórych wsiach były pogrzeby skrzypiec czy pogrzeby grajka. Symbolicznie zakopywano na chwilę jakiś instrument czy też kawałek mięsiwa, by pokazać symbol zakończenia zabaw i czasu tłustego jadła, a rozpoczęcia czasu chudego, postnego. Od tego momentu rozpoczyna się post, w czasie trwania którego zabronione są wszelkie zabawy. W ogóle życie codzienne ograniczone jest wszelkiego rodzaju nakazami, których kulminacyjny punkt przypada na Wielki Tydzień.
Ciekawostką jest to, że w Nakle, np. na początku XX wieku, pod koniec karnawału był przyjęty zwyczaj, że ludzie, którzy na co dzień nie prowadzili knajp, restauracji, itp. organizowali huczne świniobicie i ogłaszali, że pod tym adresem będzie takie wydarzenie z tańcami. Goście przychodzili, płacili wstępne i najadali się do syta, bawili i pili. Musieli uiścić opłatę i mogli najeść się wieprzowiny czy też przetworów jak kiełbasy czy kaszanki. Gospodarz dzięki temu jeszcze zarabiał, a goście mogli się wybawić i najeść do syta – brzmi historia o jadle karnawałowym. Ciekawa historia jest z pączkami. Ówczesne pączki nie były wcale takie leciutkie, pulchniutkie, jak obecne. Jakby kogoś trafić w oko staropolskim pączkiem, to siniak gwarantowany. To bardziej amunicja zastępcza niż przysmak. Dlatego wolano róże i faworki. Jednak pączki wygrały, odkąd cukiernicy z miasta zaczęli je wykonywać z dobrej jakości drożdży i mąki, z różnymi nadzieniami. Pączki zaczęły królować i przetrwały do dzisiaj.
Poniżej przepisy na ostatkowe słodkości z książki kucharskiej z początków XX w. Dla tych, którzy chcieliby skorzystać z przepisów podpowiadamy, że 1 funt to 0,454 kg.
* Ostatnie dni karnawału zaczynające się w tłusty czwartek, a kończące się zawsze we wtorek przed Popielcem.
Źródła:
Komentarze