Proces o czary we wsi Osowo z 1686 roku

Dnia 17 czerwca 1686 r. sąd łobżenicki w składzie: Michał Szoll i dwóch ławników, Marcin Wysocki i Jan Melka, rozpoczął proces, w którym oskarżono o uprawianie czarów szkodliwych dwie mieszkanki wsi Osowo, Reginę Dręczynę (Zdręczyna) i Annę Piekutkę. Oskarżającymi je o czary byli Grzegorz, karczmarz osowski (skarżył się na Dręczynę), i Jakub Kołodziej (skarżył się na Piekutkę). Interesujące jest w tym przypadku, podobnie jak w kilku innych procesach prowadzonych przez sąd łobżenicki, że sędziowie nie nakazywali, jak to było w przypadku wielu innych sądów, tzw. próby pławienia. To obie oskarżone o zajmowanie się czarami kobiety poprosiły, chcąc dowieść swej niewinności, o próbę wody. Z tego wynika, że wiara w to, iż woda „oczyści niewinnego”, była wśród mieszkańców Krajny bardzo rozpowszechniona, podobnie jak prawie w całej Europie. Sąd wyraził zgodę, ale nadzieje pokładane przez kobiety w tej próbie zawiodły, gdyż jak zanotowano, niewiasty „jako kaczki po wodzie pływali”. Następnego dnia po pławieniu Regina Dręczyna poprosiła sąd za pośrednictwem sołtysa, aby nie dawano jej w ręce kata, „obiecując wszystkie złe uczynki swe dobrowolnie wyznać i complices sobie czarostwa wyjawić i wydać”. 

Sąd rozpoczął obrady i wysłuchani zostali oskarżyciele, którzy złożyli na początek uroczystą przysięgę, w której podkreślili, że oskarżają kobiety nie z żadnej zawziętości, ale z powodu szkód, które ponieśli z racji uprawianych przez nie czarów. Rozpoczęto następnie przesłuchiwać Dręczynę, która dobrowolnie zeznała, że była cztery razy na łysej górze, a było to zawsze w „nowe czwartki”. Łysa góra znajdowała się natomiast na piaszczystej górze między żytami za Osowem w kierunku młyna. Oskarżona powołała kilkanaście kobiet, m.in. Annę Piekutkę i Dorotę Nabzdziszkę. Dręczyna przyznała się do posiadania własnego „ducha nieczystego” imieniem Kuba, którego przed trzema lata „zadała” jej własna siostra o imieniu Gerusza, spalona już zresztą za czary. Z czartowskim pachołkiem wzięła ślub, którego udzielił im na łysej górze stary Tomasz z Osowa. Z owym nieczystym duchem obcowała jak żona z mężem. Przywiedziona przed oblicze sądu Anna Piekutka dobrowolnie do niczego nie chciała się przyznać, twierdząc, że jest niewinna. Dlatego oddano ją w ręce kata na pierwsze tortury, w trakcie których również do niczego się nie przyznała. Zanim do nich doszło, skonfrontowano obie kobiety i Dręczyna „w oczy” Piektuce powiedziała, że ta bywała na łysej górze, jadała tam i piła. Dobrowolne przyznanie się do popełnienia złych uczynków nie uchroniło Dręczyny przed torturami. Sąd nakazał mistrzowi ją „dość łaskawie i miłosiernie potraktować”. W ich trakcie potwierdziła to, co zeznała wcześniej, a przyznała się do popełnienia kilku szkód różnym ludziom, m.in. „wilka przepuściwszy”, udusiła wołu należącego do gbura Kloski w Głomsku, a karczmarzowi osowskiemu Grzegorzowi ogród popsuła. Dręczyna wymieniła jako czarownice Piekutkę oraz Nabzdziszkę, ale również powołała matkę żony oskarżającego ją karczmarza Grzegorza i żonę drugiego oskarżyciela, Jakuba Kołodzieja. Wzięta na powtórne męki Anna Piekutka zeznała, że „diabła ma za pana, siwego i starego, któremu na imię Michał, a po niemiecku chodzi [ubrany]”.

 

Proces o czary, Źródło: http://gazetacodzienna.pl/

Tego samego dnia, 17 czerwca 1686 r. po południu „przyniesiono urzędowi” Dorotę Nabzdziszkę, która „niedawnymi czasy poprzysiężona na mękach już była, ale uciekła”. Prosiła, aby poddano ją próbie wody. Sędziowie spełnili jej prośbę, ale w obecności wielu ludzi pływała po wierzchu na wodzie, a nie tonęła. Następnego dnia, 18 czerwca, ponownie dostarczono Nabzdziszkę przed oblicze sądu. Ponieważ już wcześniej oskarżana była przez czterech instygatorów o czary, a i teraz dwóch z nich, Stanisław i Bartosz, ją „poprzysięgli”, oddano ją w ręce kata. Do czarostwa się jednak przyznać nie chciała, zeznała natomiast, że „grzech nieczystości i społeczności cielesnej pełniła” ze swoim nieżyjącym już bratem Maćkiem. Tegoż dnia po południu Anna Piekutka, „na granicę zaniesiona i dla cierpienia trzecich a ostatnich mąk na drabce położona”, zeznała, że bywała wraz ze Zdręczyną na łysej górze, jadała tam kołacze i chleb, a pijała piwo, wino i gorzałkę. Tańcowała tam również ze swoim diabłem, a do jej obowiązków należało mycie naczyń i zamiatanie. Przestano ją torturować oraz skonfrontowano z Nabzdziszką i Piekutką, która to zaczęła jej „wymawiać”, że bywała na łysej górze ubrana w zieloną suknię i miała dwóch diabelskich pachołków. Nabzdziszka rzekła wówczas do Piekutki: „kiedy ty na mnie powiadasz, to i [ja] na twoją córkę powiadać będę”. Marasza, córka Piekutki, usłyszawszy to, uciekła ze wsi. Torturowana Nabzdziszka do niczego przyznać się nie chciała, w związku z czym odesłano ją do więzienia. Sędziowie wydali dekret, w którym skazali na śmierć i nakazali spalić Reginę Zdręczynę i Annę Piekutkę. Ponieważ obie były poddanymi szlacheckimi, to sąd przesłał wyrok do zatwierdzenia właścicielowi dóbr Maciejowi Działyńskiemu, który – w swoim i braci imieniu – go zaaprobował. Natomiast co do Doroty Nabzdziszki, sąd nakazał wziąć ją na trzecie tortury, przede wszystkim z powodu oskarżenia o utrzymywanie kontaktów seksualnych z bratem. Kat zajął się nią 10 lipca 1686 r. Nie chciała się nadal przyznać do tego, aby była czarownicą, w związku z czym „przyniesiono” Annę Piekutkę i Reginę Zdręczynę, które Nabzdziszce „w oczy wymawiały” i stwierdziły: „umieramy na to i na sąd boży idziemy, żeś ty na łysej górze jadała, pijała, tańcowała, w krześle siedziała i dwóch pachołków masz”. Mimo braku przyznania się na torturach, sąd postanowił jednak skazać Nabzdziszkę na stos, gdyż była po raz drugi pomówiona o czary, a idące na śmierć Piekutka i Zdręczyna nie chciały jej „odwołać”, twierdząc, że jest taką samą czarownicą jak i one. W ten sposób sąd łobżenicki złamał ówczesne prawo, ponieważ osoba, która wytrzymała trzykrotne tortury i nie przyznała się do zarzucanych jej czynów, powinna zostać uwolniona. Nie wiemy, kiedy wyrok został wykonany.

 

Proces o czary, Źródło: https://tygodnik.tvp.pl

*Proces we wsi Osowo (wówczas parafia Zakrzewo) przeprowadzony został przez sąd miejski sprowadzony z Łobżenicy, największego ośrodka miejskiego na Krajnie. Administrację i sądownictwo w Łobżenicy w okresie Rzeczypospolitej szlacheckiej regulowały przepisy prawa magdeburskiego, wprowadzonego przywilejem lokacyjnym z 1314 r. Miasto, mimo że prywatne, posiadało radę miejską z burmistrzem na czele oraz ławę z wójtem. Wójt przewodniczył ławie i był urzędnikiem obieralnym, a w jego kompetencjach leżało przede wszystkim sądownictwo nad ludnością miejską.
W końcu XVII w. rozszerzono zakres tych kompetencji o sprawy cudzołóstwa i czarów. Rejestr spraw tego rodzaju określiła ordynacja z 1693 r., z której wynika, że wcześniej funkcjonował sąd mieszany wójtowsko-burmistrzowski, co miało być szkodliwe dla miasta. Dlatego wprowadzono wyraźny podział kompetencyjny spraw. Burmistrz miał wyrokować we wtorek, wójt zaś z ławą w piątek. Istotny dla przeprowadzania procesów o czary przez sąd łobżenicki był fakt, że Łobżenica posiadała własnego kata. Urząd ten musiał funkcjonować na długo przez 1683 r., kiedy to na nowo określono jego obowiązki w ordynacji miejskiej. Należało do nich wykonywanie wyroków śmierci, kar cielesnych, torturowanie oskarżonych i wypędzanie skazanych z miasta. W ordynacji nałożono na kata również inne obowiązki, m.in. sprzątanie padliny i łapanie bezpańskich psów. Dom łobżenickiego kata znajdował się za Bramą Złotowską, po drodze na miejsce straceń zwane „Bożą Męką”. W drugiej połowie XVII w. sąd łobżenicki przeprowadził około 30 procesów o czary. Dokładniejsze wiadomości mamy o 27 procesach, co do pozostałych stan zachowania  źródeł nie pozwala na ich bliższe poznanie. Jednym z tych, o których zachowały się dokładniejsze informacje, był proces przeprowadzony we wsi Osowo.

Źródło:

  • Wijaczka, J, „Proces o czary we wsi Osowo z 1686 roku”, http://ewa.home.amu.edu.pl [dostęp 07.11.2018 r]

Komentarze

Dodaj komentarz

mood_bad
  • Jeszcze nie skomentowany.
  • chat
    Dodaj komentarz
    keyboard_arrow_up